W pogoni za “besssą”
Bessa szaleje na całego, gdzie się nie spojrzy widać skutki kryzysu finansowego. Informacja o upadku największego banku w USA Lehman Brothers, przejęcie Merrill Lynch, czy też kłopoty finansowe firm hipotecznych Fannie Mae i Freddie Mac, w niejednym z nas wzbudziły niepokój i obawy o własne oszczędności w bankach. Codziennie każdy z nas chciałby usłyszeć odpowiedz na pytanie “co z tą Giełdą”, a ona tak jak zaczęła blisko 20 lat temu, tak do dziś funkcjonuje bez żadnych zastrzeżeń i zdaje się mieć całkiem dobrze. Z dnia na dzień otwiera się rano i bez względu czy jest rynek niedźwiadka, czy też byczka zaczyna swoje “notowania”.
Z giełdą budzą się również domy maklerskie, które udostępniając inwestorom dostęp do platform transakcyjnych nadal czerpią krocie z prowizji i z opłat za prowadzenie kont maklerskich. Zauważyć także można, że “ruch” jaki panuje ostatnio na parkiecie jest większy niż przed kryzysem . Może to być spowodowane obecnymi poziomami na których obroty mogą wzrastać przez taniejące akcje i instrumenty pochodne przez co można więcej kupić niż jakby były one notowane po wyższych cenach.
Każdego dnia schemat jest podobny, kupujący kupują a sprzedający sprzedają , a o 16.30 kończy się szaleństwo związane z giełdą –dla niektórych z pewnym niedosytem, a dla innych z uszczupleniem się portfela. Dla wielu jednak dzień bez sesji jest dniem straconym, bo pomimo tego, że czasami przez większość czasu nic się nie dzieje to jednak każda sesja jest wyjątkowa i unikalna w swym powtarzającym się schemacie.
Natomiast dla tych, którzy mają już dość kryzysu i ciągle spadających akcji pozostają lokaty, dające w chwili obecnej również spore zyski, pamiętając jednocześnie o podatku który zapłacimy za “zyskowne procenty”. To na nie możemy wpłacić nasze oszczędności wypłacone wcześniej z funduszy oczywiście nie w takiej kwocie w jakiej wpłaciliśmy- pomimo tego, że bardzo byśmy chcieli . A kiedy przyjdzie kolejna hossa i przypadkowo z jej apogeum pojawią się liczne reklamy namawiające do kupna jednostek w funduszach inwestycyjnych znów skuszeni ogromnymi “zarobkami” wypłacimy nasze oszczędności z lokat i umieścimy je tam gdzie umieściliśmy je przed końcem poprzedniej hossy.
Jeżeli wierzyć w to, że rynek jest powtarzalny i porusza się cyklicznie według pewnych schematów i pewne cykle koniunkturalne muszą zaistnieć, aby nastąpiły kolejne zmiany to jest nadzieja, że nasz byczek już niedługo wróci z “emigracji” i zawita na dłużej w naszym pięknym kraju.