Sejm
niedawno znowelizował ustawę dotyczącą programu „Rodzina na Swoim”, dzięki
któremu wielu polskich kredytobiorców mogło liczyć na pomoc finansową Państwa w
spłacaniu rat kredytowych. Analitycy serwisu Comperia.pl postanowili dokładnie
sprawdzić, kto powinien śpieszyć się z zaciąganiem kredytu przed wejściem w
życie nowych reguł, a komu będą one na rękę.
Na
początku czerwca większość sejmowa przyjęła nowelizację ustawy „o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego
mieszkania". Dokładniej biorąc, chodzi o program „Rodzina na Swoim”, w
ramach którego Skarb Państwa przez 8 pierwszych lat dokłada się w niemal
połowie do rat kredytów hipotecznych zaciągniętych przez obywateli
spełniających określone kryteria. Od 2007 roku do końca marca b.r. udzielono
prawie 98 tys. kredytów w tym programie, na łączną sumę, bagatela, prawie 17,4
mld zł!
Nowa „Rodzina na Swoim”
Teraz jednak postanowiono trochę przy programie „pomajstrować”,
czego efektem jest znowelizowana ustawa. Oczywiście to nie
koniec procesu legislacyjnego – teraz dokumentem zajmie się Senat, a następnie
Prezydent. Nie należy jednak spodziewać się diametralnych zmian w jej zapisach,
jako że nadal decydujący głos w tych gremiach mają przedstawiciele Platformy
Obywatelskiej, a zatem entuzjaści nowych rozwiązań.
Tylko
do końca 2012 roku
Nim
mowa będzie o zmianach, warto nadmienić, iż wnioski o udzielenie
preferencyjnych kredytów będą przyjmowane przez banki tylko do 31 grudnia 2012
roku. Nie oznacza to jednak wygaśnięcia programu wraz z końcem następnego roku.
Dopłaty do rat kredytów zaciągniętych wcześniej będą wypłacane na takich samych
zasadach jak dotychczas. Nie będą po prostu udzielane nowe kredyty z „Rodziną
na Swoim”.
Wiek
ma znaczenie
Jedną
z najważniejszych zmian jest narzucenie górnego limitu wieku kredytobiorcy
starającego się o dopłatę. O ile dotychczas nie było to dokładnie uregulowane
(w dniu zawarcia umowy nie można było być właścicielem lub współwłaścicielem
mieszkania, ani posiadać spółdzielczego lub lokatorskiego prawa do lokalu), o
tyle teraz reguły będą nieubłagane. Preferencyjny kredyt otrzymają ci, którzy w
roku kalendarzowym, w którym składają wniosek nie mają przekroczonych 35 lat.
Jeśli ktoś urodził się w 1976 roku (choćby nawet 31 grudnia) to ma czas tylko
do końca bieżącego roku.
Co
ważne, kryterium to dotyczy wszystkich współkredytobiorców. Jeśli więc
małżeństwo decyduje się na wspólne wnioskowanie o kredyt preferencyjny, oboje z
małżonków muszą mieć najwyżej 35 lat. Nie wystarczy, że żonie np. pana Marka w
2012 roku „stuknie” dopiero 30 wiosen, podczas gdy nasz bohater skończy w tym
roku już 36 lat. To małżeństwo nie kwalifikuje się do kredytu z rządową pomocą.
Singiel
też na swoim
Ze
znowelizowanej ustawy cieszyć się będą zapewne single. Dlaczego? Przegłosowany
w Sejmie dokument stwierdza, iż dopłaty mogą być stosowane także w stosunku do
„osoby niepozostającej w związku małżeńskim”. Z jednej strony może to
ograniczyć „proceder” przyspieszania decyzji o ślubie w celu „załapania się” na
kredyt z dopłatą, z drugiej jednak – ustawa mówi o „osobie”, a nie „osobach”.
Należy więc oczekiwać, że tym, którzy będą chcieli skorzystać ze wspólnej
zdolności kredytowej, nadal niezbędny będzie ślub.
Ostre
cięcie po mieszkaniach
Ustawa
przynosi jeszcze jedno poważne utrudnienie dla kredytobiorców. Otóż znacząco
zmniejszy się liczba mieszkań, na zakup których będą oni mogli otrzymać kredyt
z dopłatą. Powodem tego spadku będzie obniżenie wskaźnika cen mieszkań objętych
programem dopłat.
Ale
o jaki współczynnik chodzi? Raz na pół roku każdy z wojewodów ogłasza tzw.
wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia metra kwadratowego w budynkach
mieszkalnych na terenie jego województwa. Średnia dwóch ostatnich odczytów
przemnożona przez rzeczony wskaźnik cen dla programu „Rodzina na Swoim” daje
maksymalną cenę jednego metra kwadratowego mieszkania, na zakup którego można
będzie zaciągnąć kredyt z dopłatami.
Wskaźnik
spadnie i to mocno: z aktualnego 1,4 do poziomu 1,0 w przypadku mieszkania z
rynku pierwotnego, i zaledwie do 0,8 dla mieszkań pochodzących z rynku
wtórnego. A to oznacza, że o ile na razie np. mieszkanie w Warszawie wg tabeli
limitów cen na II kwartał b.r. może kosztować nawet 9 816,10 zł, aby do rat
kredytu hipotecznego dopłacał Skarb Państwa, to przy obniżonych limitach
mogłoby kosztować najwyżej 7 011,50 zł (z rynku pierwotnego) lub 5 609,20 zł (z
rynku wtórnego). To duża różnica, która znacznie ograniczy pulę dostępnych
mieszkań, zwłaszcza w największych miastach.
autor: Mikołaj Fidziński