Planowany nowy
podatek od transakcji finansowych -
Financial Transaction Tax, wpłynąć ma na bezpieczeństwo unijnego rynku
finansowego oraz zminimalizować poziom dokonywanych na nim działań
spekulacyjnych. Jego analogiczne formy z powodzeniem funkcjonują już między
innymi w Szwecji, Islandii czy Portugalii. Czy jego wprowadzenie we wszystkich
państwach członkowskich jest jednak możliwe oraz czy mimo planowanych 60
miliardów euro wpływów budżetowych w skali wspólnoty może się ono okazać
nieopłacalne?
Dodatkowe
60 mld euro
Zgodnie z treścią koncepcji “Commission
outlines vision for taxing the financial sector” Komisja Europejska jeszcze w
2010 roku poparła ideę podatku od transakcji finansowych, tzn. Financial
Transaction Tax, FTT. Propozycja jego wprowadzenia znalazła się również w
projekcie budżetu unijnego na lata 2014-2020.
Głównym założeniem jego implementacji jest minimalizacja ryzyka
zewnętrznego związanego z działalnością sektora finansowego, jego partycypacja
w kosztach związanych z kryzysem finansowym oraz pozyskanie dodatkowego źródła finansowania
gospodarek krajowych, dotowanych przez rządy poszczególnych państw
członkowskich UE.
„Sektor Finansowy powinien partycypować w
kosztach kryzysu. Podatnicy wsparli sektor Finansowy w wysokości 4,6 mld euro w
ostatnich trzech latach. Dzięki FTT możliwe będzie obniżenie kosztów
ponoszonych przez budżety narodowe, a z drugiej strony FTT stymulować będzie
realną gospodarkę. To kwestia uczciwości i odpowiedzialności” – deklarował na
jednej z konferencji prasowych Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji
Europejskiej.
Tak zwany podatek Tobina (pomysłodawca
podatku od transakcji finansowych w latach 70’ XX w.), którego wprowadzenie
postuluje się we wszystkich krajach wspólnoty, to podatek obrotowy - pośredni z
założenia obejmujący transakcję między instytucjami finansowymi, w tym
instrumenty pochodne, oraz wszystkie transakcje z udziałem akcji i obligacji.
FTT obciążone mają zostać zarówno transakcje kupna, jak i sprzedaży, a za jego
wprowadzenie odpowiadać ma ministerstwo finansów każdego z państw UE. Zgodnie
ze wskazaniami Komisji, jego przewidywana wielkość leżałaby w granicach od 0,01
do 0,1 procenta wartości każdej transakcji. Szacowane wpływy ze ściąganego w
okresie maksymalnie trzech dni od momentu realizacji transakcji, ewentualnie
wprowadzanego podatku FTT sięgnęłyby niespełna 60 miliardów euro, z czego
niecałe 20 mld euro trafić miałoby bezpośrednio do wspólnotowej kasy.
Stare
szwedzkie novum
Wprowadzenie podatku od transakcji
finansowych nie jest rozwiązaniem nowym. Na indywidualne wprowadzenie tego
rodzaju opłat od banków, choć w nieco zmienionej formie, zasięgu i celu, zdecydowała się w 2009 roku Szwecja. Jeszcze
w październiku 2008 roku powołano tam do życia tak zwany Fundusz
Stabilizacyjny, którego głównym celem jest minimalizacja ryzyka szwedzkiego
systemu finansowego. Większość
gromadzonych w ramach Funduszu Stabilizacyjnego środków przekazywana jest przez
banki i instytucje kredytowe zobligowane do uiszczania tzw. opłaty
stabilizacyjnej. Do jej odprowadzania zobowiązane są wszystkie banki szwedzkie,
banki zagraniczne posiadające siedzibę w Szwecji oraz oddziały banków
macierzystych działające poza granicami kraju. Opłata naliczana jest na
podstawie wielkości zobowiązań instytucji i nie uwzględnia wartości kapitału
własnego. Wartość opłaty naliczanej w skali roku wynosi odpowiednio 0,036%.
Dochody zasilające szwedzki budżet z tytułu krajowego FTT nie spełniły
prognozowanych oczekiwań i wyniosły w pierwszym roku obowiązywania podatku
około 250 milionów euro, jednak zakłada się, że w perspektywie 15 lat ich
wartość odpowiadać ma poziomowi 2,5% PKB.
Podobne rozwiązanie zastosowano również
między innymi w Portugalii oraz Islandii. Rząd portugalski zdecydował się na
wprowadzenie podatku od wielkości zobowiązań bankowych oraz od obrotu w
przypadku transakcji obciążonych wysokim ryzykiem. Natomiast narzędzie
wprowadzone w Islandii, to podatek od wielkości aktywów banku. Jego wielkość
ustalono tam na 0,014%.
Czy FTT może się nie opłacać?
Wprowadzenie FTT w skali wszystkich państw
członkowskich UE może nie tylko się nie opłacać, ale powodować również
potencjalne straty i ewentualnie przyczynić się między innymi do redukcji
globalnego PKB UE, nawet o kwotę przekraczającą dwieście miliardów euro.
Dodatkowo zaznaczyć należy, że jego wprowadzenie spowodować może znaczny odpływ
europejskiego kapitału powiązany z realizacją opodatkowanych transakcji poza
obszarem wspólnoty. Wdrożenie FTT mogłoby więc spowodować rozbudowaną alokację
działań bankowych między innymi na nowojorskiej Wall Street, oraz w innych centrach finansowych świata. To
właśnie widmo odpływu kapitału zdaje się być przyczyną wyraźnego sprzeciwu rządu
Wielkiej Brytanii wobec propozycji Komisji Europejskiej, a zgodnie z wstępnymi
szacunkami, to bezwzględnie Londyn miałby być odpowiedzialny za wygenerowanie
blisko 80% założonych w prognozach wpływów z podatku. Z punku widzenia
konieczności podjęcia jednomyślnej decyzji wszystkich państw członkowskich UE,
sprzeciw „Wyspiarzy” może okazać się więc strategicznym determinantem obalenia
propozycji KE lub jej znaczącej modyfikacji.
autor: Portal Skarbiec.Biz