Na razie IKZE
cieszy się znikomym zainteresowaniem. Mało o nim wiemy, a nieliczni chętni są
odstraszani dość wysokimi opłatami. Oferenci liczą jednak, że chętnych
przybędzie pod koniec roku. Czy słusznie, skoro atrakcyjność produktu jest dużo
niższa od istniejących rozwiązań, a najpopularniejszy instrument
trzeciofilarowy to depozyt bankowy?
Od początku tego roku możemy oszczędzać na
emeryturę w ramach nowego rozwiązania zaliczanego do III filaru – indywidualnego
konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Oficjalnie zostało ono utworzone, by
zachęcić Polaków do dodatkowego odkładania pieniędzy na jesień życia. W
praktyce zmianę należy oceniać jako PR-ową zagrywkę rządu, który z powodu
presji na redukcję deficytu finansów publicznych 1 maja ub. r. zmniejszył
wysokość składki odprowadzanej od comiesięcznej pensji do OFE z 7,3 proc. do
2,3 proc. (od przyszłego roku ma ona stopniowo rosnąć, by w 2017 r. osiągnąć
3,5 proc. wypłaty). To zredukowało potrzeby pożyczkowe państwa o 190-200 mld zł
(o tyle mniej rząd będzie musiał pożyczyć na wypłatę emerytur do 2020 r.), ale
negatywnie odbiło się na wysokości świadczeń obecnie pracujących i opłacających
składki.
Jak
działa IKZE?
IKZE ma skłonić obywateli do zatroszczenia
się o swoją starość, bo już ok. 2030 r. emerytura z dwóch podstawowych filarów
będzie odpowiadać 30 proc. ich ostatniego wynagrodzenia. Bodźcem ma być opcja
odliczenia wysokości wpłacanej na to konto składki od podstawy opodatkowania w
rocznym rozliczeniu PIT. Maksymalnie można odliczyć 4 proc. wynagrodzenia
brutto (dokładnie: 4 proc. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie
emerytalne), lecz w tym roku nie więcej niż 4030,80 zł i tyle samo można
odłożyć (jest to górne ograniczenie podstawy naliczenia składek na
ubezpieczenia emerytalne, które wynosi 100,77 tys. zł, tj. 30-krotność
przeciętnej pensji w 2011 r.). W porównaniu do IKE, innego, dostępnego od 2004
r. trzeciofilarowego rozwiązania, oszczędzający czerpie korzyści tu i teraz.
Ten psychologiczny aspekt może mieć decydujące znaczenie. W IKE zysk jest
odroczony do czasu przejścia na emeryturę, bo nie podlega opodatkowaniu (ani
podatkiem od zysków kapitałowych ani dochodowym).
Przykładowo osoba zarabiająca miesięcznie
2,5 tys. zł brutto może przelewać na IKZE maksymalnie 100 zł miesięcznie, czyli
1,2 tys. zł rocznie. Na podatku oszczędzi 216 zł.
Co z podatkiem od zgromadzonych pieniędzy?
Wpłaty i wypłaty są zwolnione z podatku Belki. Podatek dochodowy będzie
pobierany przy wypłacaniu środków po przejściu na emeryturę – od całej
pobieranej przez klienta kwoty, a nie tylko wypracowanego zysku. Przy obecnych
przepisach będzie to 18 lub 32 % kwoty w zależności od wariantu wypłaty: 1)
jednorazowo, 2) ratalnie – przez minimum 10 lat lub przez czas równy okresowi
dokonywania wpłat (na IKZE oszczędzać trzeba minimum pięć). W pierwszym
przypadku należność fiskusowi trzeba uiścić samodzielnie, w drugim – podatek w
formie zaliczek odprowadza instytucja zarządzająca.
Pieniądze można wycofać przed przejściem na
emeryturę, co następuje w formie wypowiedzenia umowy o prowadzenie IKZE.
Operacja obejmie jednak tylko całą zgromadzoną sumę i zostanie opodatkowana
podatkiem dochodowym wedle skali (nie obejmie jej podatek od zysków
kapitałowych). Jeśli środki wycofamy w czasie krótszym niż 12 miesięcy od
podpisania umowy, zapłacimy prowizję firmie zarządzającej produktem.
Jedna osoba może mieć tylko jedno IKZE.
Oszczędzanie w ramach IKE oraz PPE nie wpływa na możliwość
założenia kolejnego produktu w ramach III
filaru. Do końca bieżącego roku można bez podatku przenosić środki z IKE na
IKZE. Transfer w drugą stronę nie jest możliwy. Istnieje też możliwość
przenoszenia IKZE między instytucjami (odbędzie się to bezprowizyjnie w razie
zmiany firmy w okresie nie krótszym niż 12 miesięcy od podpisania poprzedniej
umowy).
Nie ma oszczędzania bez prowizji
Prowadzeniem IKZE zajmują się: banki, TFI,
PTE (w tym te, które obecnie zarządzają OFE), domy maklerskie i firmy
ubezpieczeniowe. Produkt może więc przybrać formę: funduszu inwestycyjnego,
dobrowolnego funduszu emerytalnego, rachunku maklerskiego albo polisy
połączonej z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi (UFK).
Obecnie 22 instytucje oferują IKZE. Wśród
nich prym wiodą TFI, PTE oraz zakłady ubezpieczeniowe, 11 z nich nie pobiera
opłaty od składki, choć niektóre za założenie konta żądają nawet kilkuset
złotych albo stosują sprzedaż wiązaną (wymagają wykupienia np. ubezpieczenia na
życie i regularnego opłacania składki, której nie można już odliczyć od
podatku). Kilka kolejnych obniża opłaty manipulacyjne do zera po zebraniu
określonej kwoty lub upływie kilku-kilkunastu lat. Pozostałe od każdej składki
zabierają zwykle 2-4 % (choć zdarza się, że i 10 %). W OFE maksymalny,
wprowadzony ustawą pułap to 3,5 %. Średnia rynkowa dla IKE (jego limity nie
dotyczą) wynosi 4 % (dane kancelarii premiera z 2011 r.).
Wynagrodzenia za zarządzanie powierzonymi
środkami nie pobiera pięć instytucji. W dwóch następnych do końca roku
obowiązuje promocja: administrowanie bez prowizji. Reszta – w zależności od
strategii inwestowania – kasuje rocznie 2-4 % od zebranych aktywów. Dla
porównania w OFE nie może to być więcej niż 0,54 %, ale IKZE limity nie
obowiązują. Dlaczego?
– Żaden podmiot nie byłby wówczas
zainteresowany jego sprzedażą – tłumaczą urzędnicy. Póki co rząd nie zamierza
nic w tej kwestii zmieniać. – Byłoby to dla nas nieopłacalne. Przez kilka lat
musielibyśmy dokładać do interesu – słyszymy od przedstawicieli branży.
W Wielkiej Brytanii zdołano jednak ustalić
górną granicę prowizji. Wynosi ona 1 %, a na Węgrzech – jeszcze mniej, bo 0,8
%. Podobna opłata (3 %) obowiązuje za to na Słowacji. Średnia dla IKE wynosi
3,8 %.
Znikoma popularność
Firmy nie chcą zdradzić ani liczby
sprzedanych kont, ani wartości zebranych aktywów. Tłumaczą, że dopiero
rozpoczęły dystrybucję, choć niektóre przyznają, że zainteresowanie jest nikłe.
To ostatnie może wynikać z niewiedzy Polaków o możliwości oszczędzania w ten
sposób. Wedle marcowego badania CBOS na zlecenie Izby Zarządzających Funduszami
i Aktywami (IZFiA) 79 % respondentów nie znało tego instrumentu.
Dane o wielkości rynku KNF ogłosi dopiero w
drugim półroczu. Nieoficjalnie wiadomo, że na koniec I kw. instytucje finansowe
sprzedały 4 tys. kont i zebrały na nich 1,5 mln zł, z czego zdecydowaną większość
(1,3 mln zł) – PZU Życie. Eksperci przewidują, że do końca tego roku powinno
przybyć zarówno podmiotów prowadzących IKZE, jak i klientów, których ma skusić
ulga podatkowa.
Prognozy wzrostu są bardzo zróżnicowane –
od 100-300 tys. do 1,5-2 mln. – Walkę o IKZE wygrają firmy posiadające
struktury doradców ubezpieczeniowo-finansowych, którzy w sposób profesjonalny
będą w stanie wytłumaczyć klientowi mechanizm produktu – przekonuje Radosław
Gołaszewski z AXA Życie.
IKZE
czy IKE?
Poza dostępem do informacji oraz
odpowiednią siecią dystrybucji ewentualny sukces IKZE zależy od... jego zmian.
Jako instrument trzeciofilarowy nie jest on bowiem rozwiązaniem wystarczająco
atrakcyjnym. W porównaniu do IKE przynosi niższe zyski (ulgę niweluje przyszły
podatek dochodowy) i ma dużo niższy limit wpłat, który w dodatku jest
uzależniony od dochodów. Poza tym istnieje ryzyko, że podatki w przyszłości
wzrosną, co w połączeniu z wysokimi prowizjami grozi tym, że z funduszu
otrzymamy mniej niż do niego wpłaciliśmy. Na korzyść IKE przemawia również
niższy wiek uprawniający do skorzystania z wypłat (55/60 lat przy 65 w IKZE).
-
Mało prawdopodobne, by świadomy inwestor wybrał IKZE – twierdzi Remigiusz
Stanisławek, trener inwestycyjny oraz autor portalu Opiekun Inwestora. We wspomnianej
ankiecie CBOS tylko 16 % badanych wyraziło chęć skorzystania z IKZE (65 %
odpowiedziało, że nie są zainteresowani tą formą oszczędzania).
Nieatrakcyjność nowego produktu
potwierdzają wyliczenia. Załóżmy, że wpłacamy przez 30 lat 100 zł na oba konta.
Obie instytucje wypracowują zysk na poziomie 5 % rocznie. Pobierają też opłaty
od każdej składki (3 %) i za zarządzanie (2 %). Po tym czasie zgromadzimy więc
po 73,3 tys. zł. Wypłacając pieniądze z IKZE, zapłacimy 18 %. daniny fiskusowi,
która nominalnie wyniesie 13,2 tys. zł. Na uldze zarobimy tylko 8,8 tys. zł.
IKE przynosi więc 4,4 tys. zł więcej, ale nie oferuje ulgi, którą można
przeznaczyć np. na bieżące wydatki, przyjemności albo... inne inwestycje.
Emerytura
z lokaty
Polacy raczej niechętne odkładają na jesień
życia. Wedle badania „Słabe filary polskiej emerytury” wykonanego przez
instytut Homo Homini dla agencji On Board PR Ecco Network poza obowiązkowym
przy umowie o pracę OFE kapitał emerytalny gromadzi 41% osób. Najczęściej robi
to na lokatach bankowych. Produkty trzeciofilarowe (bez wyróżniania
konkretnego) wskazało 18 % respondentów, IKZE – 1 %, natomiast IKE – 8 %. Jak
jest w rzeczywistości? Na koniec 2011 r. tylko 814,4 tys. Polaków miało IKE.
Zgromadzili oni 2,8 mld zł, ale tylko 33,8 % z nich wpłacało pieniądze
regularnie.
Eksperci przewidują, że skuteczną zachętą
do inwestowania na starość byłoby połączenie zalet IKE i IKZE, czyli wysoki
limit wpłat, zachowanie ulgi od wpłat oraz brak podatku dochodowego przy
wypłatach. Jednak nawet to może nie pomóc, skoro 57 % Polaków wskazuje, że nie
odkłada, bo nie ma z czego.
autor: Portal Skarbiec.Biz